Nareszcie nadszedł ten długo wyczekiwany przez wszystkich dzień.
Wstęp do krainy Świętego Mikołaja tylko w pełnym umundurowaniu, a właściwie oczapkowaniu... Co niekoniecznie spotkało się z entuzjazmem ze strony żłobka. Zdecydowana większość wkroczyła na salę z lekką niepewnością..
Ale kiedy przywiatali nas pomocnicy Swiętego Mikołaja, czapki na głowach stały się tylko zbędnym dodatkiem.
W świat przygód świątecznych przeniosły nas elfy, które od początku grudnia bacznie przyglądały się naszym przygotowaniom do tego spotkania.
Z zaciekawieniem więc, słuchaliśmy elfowych opowieści i chętnie ruszyliśmy na poszukiwania prezentów i samego Mikołaja.
Droga była długa, przed nami wiele wyzwań i konkurencji...
Na szczęście, elfy okazały się świetnymi przewodnikami wyprawy.
Wykonały nawet połączenie do owego Świętego z zapowiedzią wizyty,
co na początku miało dość zabawne efekty...
Na szczęście znaleźli się chętni do pomocy w rozwiązywaniu problemów z łącznością:)
Niektórzy nawet próbowali osobiście...
Dodzwonić się do Świętego:)
Gdzie elf nie może...tam przedszkolaka wyśle, więc słaliśmy wspólnie w nadziei na szybką odpowiedź.
W międzyczasie poznaliśmy sympatycznego kurczaka Andrzeja, który wyczarowany został z ręcznika...
Nie dość, że kurczak czarodziej, to jeszcze do tańca prosił.. w dodatku skutecznie.
A to dopiero początek atrakcji..
Nadszedł również czas na damsko- męską rywalizację, w walce na papierowe śnieżne kule,
wyrównanej, ale zaciętej...
Wszyscy ruszyli do zabawy.
Panowie na lewo, panie- na prawo,
gazetowej szarpaniny wydawało się nie być końca.
Wspólnie tworzyliśmy śnieżno- makulaturowy nastrój, by na koniec wspólnie całą papierową zamieć...
...posprzątać:)
Nie wszystkich jednak rywalizacja pochłonęła, ze spokojem urlopowicza czekali na dalszy bieg wydarzeń:)
Były też konkurencje indywidualne, w których Panie nie miały sobie równych. Z gracją baletnicy przechadzały się po linach rozwieszonych na wysokościach,..
Nie każdy jednak miał tyle odwagi by usiąść Świętemu na kolano i powiedzieć wierszyk, ale z pewnością na każdym ta wizyta zrobiła ogromne wrażenie.
Mikołaj z uśmiechem rozdawał nam prezenty, a przedszkolaki wyjątkowo cierpliwie czekały na swoją kolej.
Były objawy nieśmiałości u tych najbardziej pewnych siebie...
I wierszyki z prośbą o paczkę, od tych którzy do spotkania dobrze się przygotowali.
Zosia do Mikołaja podeszła ze świątecznym luzem:)
Tymona najbardziej zainteresował magiczny dzwoneczek w jego dłoni.
Nie wszyscy okazywali ufność....
dziwnemu Panu z brodą w dziwnym czerwonym płaszczu,
Ale prezent odebrał każdy- bez wyjątku:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz